Test Sheena na Przywódcę Stada.

Sheen

Wszedł powoli na polanę, jak zwykle w ciszy, zapatrzony gdzieś w niebo. Przysiadł obok sporego krzaka i mimowolnie uśmiechnął się lekko przed siebie, ot tak, do słońca.
Przymknął na sekundę oczy. 'Oby mi się udało' -przeszło mu przez myśl. Jego celem było zostanie dobrym przywódcą stada. Takim przywódcą, jakim był jego ojciec.

Furia

Furia, pewna niezbyt sympatyczna klacz, która podjęła się przeprowadzenia testu ogiera, pierwszego w krainie, przyleciała w miejsce to na swych skrzydłach, a widok jej postaci mógł odrzucać czy nawet budzić grozę. zauważyła konia. Uśmichnęła się cwaniacko, po czym gwałtownie, twardo i niespodziewanie zapikowała w dół, sprawnie lądując przed ogierem. przyjrzała mu się od stóp, do głów. Niezły. Obeszła go dookoła. Będąc za jego zadem, zapytała złośliwie:
- A pan tu do kogo? - po czym zdrżała głośno, niczym psychopata. stanęła przed łbem samca, patrząc nań nieco znużona.

Sheen

Skłonił się lekko w geście powitania. Po tym, że to ona miała przeprowadzić test poznał, że jest Klaczą Dominującą. Po jej specyficznym sposobie bycia stwierdził, że samica jest Klaczą Dominującą Stada Potępienia. Więcej informacji nie potrzebował.
-Miło mi panią poznać -powiedział niskim, spokojnym głosem, a kąciki jego warg drgnęły w lekkim uśmiechu.
Znów spojrzał gdzieś przed siebie.
-Wracając do pytania: Śmiem twierdzić iż do pani. W sprawie testu jak mniemam -zwrócił oczy ku klaczy wciąż się uśmiechając.

Furia

- Test, test. test... - udała zamyślenie, a na jej ustach gościł wciąż cwaniacki uśmiech. Doskonale wiedziała, kto to przed nią stoi oraz w jakim celu, ale zgrywanie debila... czyż to nie wspaniała zabawa.
- A to Pan z jakiego stada, że tak śmiem zapytć? - ton wyprany z jakiegokolwiek odcienia emocji, zaangażowania, zainteresowanie.

Sheen

Cichy śmiech zastąpił nieco chytrym uśmieszkiem, po czym spojrzał na klacz.
-Cieszę się, że moim egzaminatorem jest ktoś na tyle inteligenty by robić ze mnie debila poprzez użycie retorycznych pytań -urwał na chwilę, cały czas patrząc w oczy Furii.
-Stado Porannej Rosy -odpowiedział beznamiętnie na kolejne oczywiste pytanie i odwrócił łeb z powrotem ku słońcu.

Furia

- Polecam się na przyszłość. - powiedziała z udawaną radością w głosie, schylając przed ogierem łeb.
- Nie robię z Ciebie debila, racz wybaczyć. Zadaję jedno pytanie po to, by podczas następnego do niego nawiązać, ale skoro tak stawisz sprawę. - rozłożyła bezradnie kopyta, uśmiechając się cwaiacko.
- Dlaczego akurat to stado? - beznamiętnie, jak zwykle.

Sheen

Milczał przez chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią. Sam nie był pewien dlaczego akurat to...
-To proste: jak we wszystkich przypadkach wydaje mi się, że do niego pasuję. I będę starał się je rozwinąć. Podobno wszystkie konie z tego stada nie lubią spać, pragną nieść innym pomoc i kochają długie wędrówki wczesnym rankiem... -zamilkł na chwilę. -Większość się zgadza -posłał klaczy blady uśmiech.

Furia

- Większość? - zapytała, mrużąc nieco ślepia. Chytry uśmiech nie znikał jej z pyska. Rozpostarła skrzydła, machnęła nimi z trzy razy. Nie lubiła, kiedy trwały one w bezruchu, złożone. Jej płonąca grzywa delikatnie powiewała na wietrze.
- Gdybyś miał określić się w trzech zdaniach, jakich użyłbyś słów? - chwila, chwila, czy w jej oczach zabłysnęła iskra zainteresowania? Jednak całe jej gały płonęły, ciężko zatem skierkę to odnaleźć, dostrzec.

Sheen

Pogrążył się na chwilę w myślach.
-Trzy zdania? Spokojny i pewny siebie, woli działać niż gadać. Nie zważa na zdanie innych, lubi mieć święty spokój. Nie lubi: zaciągać długów ani tego typu pytań -uśmiechnął się do niej, odrobinę wrednie. Nie, nie była to niechęć do niej - wręcz pozorom nawet ją polubił. Po prostu nie lubił zbyt wiele gadać, szczególnie o sobie.

Furia

- Lubi, nie lubi, bla bla bla. - przedrzeźniała go, nieco złośliwie, kiwając przy tym łbem na boki. Po chwili głowa jej utkwiła w bezruchu, spojrzenie wbiło się w facjatę ogiera.
- A wady? - przymrużyła nieco ślepia. W końcu należał do innego stada, a Furia wyznawała zasadę: kto nie jest z Tobą, te jest przeciwko Tobie.

Sheen

Parsknął i przewrócił teatralnie oczyma po czym uśmiechnął się odrobinę drwiąco do klaczy.
-Czasem bywam wredny, przez swoje miękkie serce niepotrzebnie wpadam w kłopoty. Nie potrafię się cieszyć szczegółami i często kłamię -zakończył z chytrym uśmiechem.

Furia

- Kłamstwo, kłamstwem, jednakowoż z tego co mi wiadomo, Rosa jest stadem... a niech tam, powiem to... dobrym. Przywódca zatem powinien być lojalny i szczery, by nie rzec, że nieskazitelnie czysty. - uśmiechnęła się chytrze. - Ale co ja tam wiem. jeżeli zależy Ci na pozytywnym wyniku testu, postaraj się.

Sheen

Ponownie stłumił śmiech. Nie wiedzieć czemu sposób bycia klaczy bardzo go bawił.
-Kłamię kiedy muszę. Nie okłamuję rodziny, choć pewnie to dlatego że właściwie dawno jej nie miałem... Lojalność członków Stada Rosy nie odnosi się do obcych, koni spoza tego stada. A jeśli chodzi o dobro... Możliwe, ale skąd masz pewność że każdy kto dołączy przykładowo, do twojego stada będzie zły, co? -zapytał retorycznie i mimowolnie wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-A poza tym jakim cudem mam chronić swoje stado będąc szczerym i lojalnym wobec każdego, nawet nieznajomego, który może być naszym potencjalnym wrogiem? -kolejne pytanie nie wymagające żadnej odpowiedzi.

Furia

- Będzie zły. Bowiem taki panuje tu warunek, taka... tradycja. Ponadto skoro chcesz dla stada jak najlepiej, musisz być szczerym, nie udawać nikogo, bym mogła z czystym sumieniem... - próba pohamowania śmiechu. - z czystym sumieniem stwierdzić, że jesteś odpowiedzialnym ogierem. Na tyle odpowiedzialnym, by pełnić tak ważną funkcję. Więć powiedz mi, co zamierzasz zrobić dla swego stada? - machnęła ogonem, powoli obeszła konia dookoła, uważnie go przy tym obserwując. A na pysku jej gościł dziwny, nieco tajemniczy uśmiech.

Sheen

-To czego będą oczekiwali i co uznam za stosowne. Przede wszystkim będę musiał zapewnić stadu bezpieczeństwo. Dbać o zaopatrzenie, szkolenie wojowników oraz młodego pokolenia. Chcę też podkreślić że pod moim rządami Stado Porannej Rosy na pewno nie będzie się pchało do żadnej bezsensownej wojny, gdyż to tylko będzie je niszczyć. -chwila zamyślenia i krótkie spojrzenie w kierunku okrążającej go klaczy.
-Chcę, by to stado żyło w spokoju i w miarę możliwości nie musiało się martwić o przyszłość. Każdy będzie miał swoje miejsce w rodzinie, nikt nie będzie pominięty.